2017 r. to przede wszystkim upamiętnienie sław: od pisarzy pokroju Stanisława Lema, przez Rhetta Butlera po Pharrella Williamsa. Została udostępniona także nowa (legalna) ściana pod graffiti. Pojawiło się także sporo ciekawych interwencji – ceramika, druki, yarnbombing i grzybki. Działo się dużo w różnych wymiarach.
Zniknęło stosunkowo niewiele, bo tylko „Barcelona” Batolomeo Koczenasza, „Antymural” Wowy Worotniowa, „Smok” Jana Kallwejta oraz ciekawa praca Monstfura przy Rondzie Grunwaldzkim.
Aleja gwiazd
Zacznijmy od najbardziej spektakularnej pracy, czyli muralu zaprojektowanego przez Marcina Czaję na północną fasadę Galerii Krakowskiej. Ogromna praca nie powstałaby, gdyby nie współpraca publiczno-prywatna między miastem (KBF) i Fundacją Aktywnych Obywateli im. Józefa Dietla z jednej strony, a Galerią Krakowską oraz deweloperem (Skanska), który tam buduje biurowce (High 5ive) i chciał zadbać o atrakcyjny widok za oknem dla pracowników.
Marcin Czaja fascynuje się twórczością Lema od lat, uznał więc, że musi wziąć udział w konkursie na projekt upamiętniający tego pisarza SF i futurologa – przyznał mi się w rozmowie. Mural wzorowany jest na ilustracjach Daniela Mroza, znanych z książek pisarza, a z drugiej strony – nawiązuje do tego, co kiedyś Marcin Czaja usłyszał o Lemie: że pisarz najlepiej czułby się, opisując wnętrze starej spróchniałej szafy bądź krakowskiego mieszkania. Mural powstał w listopadzie.
Z ciekawostek wartych przytoczenia: organizatorzy konkursu na mural źle policzyli jego powierzchnię (miała liczyć ok. 850 m2), konieczne więc stało się uzupełnienie projektu o nieplanowane obszary.
We wrześniu – zanim powstała ta spektakularna realizacja – pojawił się mural poświęcony temu samemu pisarzowi przy al. 29 Listopada 114a. Zaprojektowała go Dagmara Matuszak, a malował Artur Wabik, dla którego w tym roku był to szczególny projekt, wart włożonego weń sporego wysiłku. Mural przedstawia Dr. Chrisa Kelvina, bohatera „Solaris” Stanisława Lema.
Ma powstać jeszcze więcej murali związanych z Lemem. Co w sumie jest ciekawsze niż smoki.
Skoro jesteśmy przy literaturze, w grudniu Artur Wabik na podstawie ilustracji Mateusza Kołka zagospodarował ścianę przy ul. Zabłocie 11, która od lat kusiła, żeby ją czymś zapełnić. Mural związany jest z Festiwalem Conrada i samym pisarzem Josephem Conradem.
Wcześniej, w październiku, Artur Wabik malował wraz z okolicznymi mieszkańcami mural przy ul. Siemaszki 31.
Na Zabłociu (przy Lipowej) powstał w sierpniu mural filmowy. Przetworzone artystycznie postaci i sceny można powiązać – jak przypuszczam – ze scenami filmowymi. Jakimi? To pozostawię domyślności widzów. Autorem jest Mikołaj Czyżowski, mural powstał na dziedzińcu tamtejszej szkoły filmowej.
Pogromcy Bazgrołów zaś na stulecie polskiego hymnu postanowili uczcić jego twórcę – Józefa Wybickiego. Jak postanowili, tak zrobili, malując w maju poniższą pracę. Zaprojektował ją dr Jacek Pasieczny z Wydziału Sztuki UP.
Także Nowa Huta może poszczycić się nowym muralem, nawiązującym do sztuki modernizmu i ekologii. Autorem projektu jest Dariusz Milczarek, nazwa pracy to „Ekomural. Kompozycja kubihutyczna 1”. Powstał w lipcu na os. Złotej Jesieni 11a.
Intymność pomieszczeń prywatnych znalazła swój wyraz nie tylko w muralu na Galerii Krakowskiej. Joanna Róg-Ociepka oraz młodzież z dawnego Gimnazjum nr 24 zrealizowali w październiku mural „Mój pokój” w Parku Borkowskim. Praca nawiązuje do obrazu „Pokój artysty” Luciana Freuda (1944).
Wcześniej – w maju – również w Parku Borkowskim artystka z młodzieżą zrealizowała mural „Moja dzielnica, mój komiks” (projekt miał powstać jesienią 2016 r., ale pogoda przeszkodziła):
Piękne kwiatowe motywy pojawiły się przy ul. Skarbińskiego (Fejl dla Magicznekwiaty.pl). Niestety nie znam daty powstania.
Wars.Colors.Primitives wraz z Mephisto pomalowali ściany budynku gospodarczego przy przedszkolu przy ul. Myśliwskiej (czerwiec). Malowali również w pustostanach i na miejscówce przy ul. Kuklińskiego.
Sicoer zaś udekorował kontener przy Forum Przestrzenie. W samym Forum zaś dodał swój obraz do kolekcji właściciela klubu. Pod koniec roku miał również wystawę w Metaforma Cafe.
W kwietniu Agata Olek (Crocheted Olek) zrealizowała projekt obszycia krzeseł na pl. Boh. Getta – „Lives That Never Had a Chance to Fully Bloom”. Projekt powstawał we współpracy z twórcą pomnika, Karolem Badyną, o czym artystka pisze w wyjaśnieniu sensu pracy. Miało to być czasowe wzmocnienie antywojennej wymowy dzieła, wiążące cierpienia żydowskich mieszkańców Krakowa czasu WWII ze współczesnymi ofiarami wojen. To jednak nie wystarczyło i nawet u mnie na profilu pojawiały się głosy oburzenia na tę akcję artystyczną. Obecnie jeszcze dwa krzesła są w ten sposób przyozdobione.
Pieksa na murach
Wcześniejszy rok należał do Mikołaja Rejsa, który wykazał się w 2016 r. szczególną aktywnością. 2017 r. można uznać za rok Pieksy. Jak mi się przyznał w jednej z rozmów, wcześniej tworzył style, ale te mu zamalowywali (nie wyróżniały się – jego zdaniem), postanowił więc spróbować sił w portretowaniu ważnych dla siebie bohaterów. Efekty są obiecujące.
Pharrell Williams, ul. Ślusarska, wrzesień
Chester Bennington (Linkin Park), sierpień, u wylotu tunelu Magda, Dworzec Główny. Obecnie w jednym oku postaci tkwi zakończenie ogrodzenia, którym PKP podzieliła całą ścianę
Kendrick Lamar, lipiec, skatepark na Mistrzejowicach
Ośmiornica, lipiec, skatepark na Mistrzejowicach
Mac Miller, czerwiec, ul. Głowackiego. Niestety niedawno zniszczony jakimiś przypadkowymi napisami
BadGalRiRi, maj, Forum Przestrzenie
Shaquille O’Neal, kwiecień, NCK
Podróże małe i duże
Warto też wspomnieć o Małych Przyjemnościach z Warszawy, który na początku roku zostawił kilka prac na Kazimierzu i Stradomiu, Plim w okolicach Kamieniołomu Liban. Forest Foster zaś działał w wielu miejscach.
W marcu zaś powstało kilka dużych szablonów – niestety na terenach zarządzanych przez ZIKiT, więc np. grupa muzyków przy Rondzie Mogilskim zniknęła, zanim zdążyłem ją sfotografować. Trafiłem za to na szablon w Łagiewnikach:
Mikołaj również przyniósł wiele dobra
Nie można powiedzieć, żeby Mikołaj Rejs spoczywał w tym roku na laurach. Zacznijmy jednak od pracy wspomnianej w ubiegłorocznym zestawieniu, lecz wtedy bez zdjęć. Powstała w grudniu 2016 r. w Małopolskim Instytucie Kultury w Parku Decjusza.
Mezalians. „Wesele” Wyspiańskiego
W sierpniu udekorował fasadę i podwórze hostelu przy ul. Św. Kingi…
… oraz galerię Domek na Kasprowicza…
… a w listopadzie ścianę za Szkieletorem:
Mikołaj trafił też na końcówkę istnienia Telpodu – dawnej fabryki na Zabłociu, gdzie zgodnie koegzystowały małe i większe przedsiębiorstwa oraz pracownie artystyczne. Odbywały się tam wystawy, obrony prac magisterskich Wydziału Sztuki UP, projekty artystyczne i podobne działania. Miejsce miało swoją legendę, niestety za chwilę zniknie z pamięci bezpowrotnie. Spędziłem tam siedem lat, więc miałem okazję widzieć niejedno. W każdym razie Mikołaj zostawił tam kilka prac, m.in. przy okazji rezydencji artystycznej Śominiki Dniegockiej, artystki sięgającej bardzo głęboko do surrealizmu.
Z zewnątrz na jednym z długich okien Telpodu można też dostrzec czarną postać o charakterystycznie wijących się kształtach. O ile jeszcze tych okien nie wyjęli.
Oprócz tego jego prace pojawiały się w pustostanach…
… na murach w postaci naklejek (i nie tylko)…
Tych prac jest kilkanaście, część już pewnie zerwana. Tak czy owak warto przyglądać się ścianom. Tu muszę wspomnieć, że niewielkich prac wykonanych rozmaitymi technikami przez różnych artystów pojawiło się w 2017 r. całkiem sporo, warto więc rozglądać się po murach.
Oprócz tego warto przejść się trasą wzdłuż ul. Kopernika, Blichem, Starowiślną i przez uliczki Kazimierza, Podgórza oraz Zabłocia (w stronę wspomnianego hostelu przy św. Kingi), by znaleźć duże nadruki i plakaty Rejsa, Szymana oraz Martiszu. Poniżej zaledwie kilka przykładów, reszty warto samodzielnie poszukać.
ul. Kopernika, kwiecień, już niestety zostały tylko szczątki
Boczna uliczka przy ul. Szerokiej. Również nie istnieje, został zamalowany, można tylko zarys zobaczyć
Martiszu
Ten ostatni plakat znajduje się na rogu ul. Bożego Ciała i Józefa – w miejscu, gdzie przez lata niszczał poprzedni plakat Szymana.
Ożywione Boże Ciało
Ul. Bożego Ciała zresztą odżywa: przy sklepie B24 wciąż powstają nowe projekty, na murze kościoła rozwija się myśl etyczna, a u zbiegu z Miodową, gdzie od lat wisiały scrabble Nespoon – doklejane są kolejne ceramiki (wkrótce znikną, bo ma tam podobno powstać hotel, więc warto je obejrzeć, póki jeszcze są). Tam też w sierpniu pojawiła się kolejna edycja projektu „You are street art” – można sfotografować się w lustrze i wrzucić swoje zdjęcie do mediów społecznościowych z hashtagiem #iamstreetart. W ten sposób od upamiętniania największych sław przeszliśmy do upamiętniania siebie.
Małe jest piękne
Zatrzymajmy się jeszcze chwilę przy drobiazgach. W 2017 r. widać było wyraźne ożywienie, jeśli chodzi o niewielkie realizacje, drobne interwencje – szczególnie ceramiczne, ale też pojawiło się trochę plakatów, naklejek (nie chodzi mi o vlepki, bo tych niestety za bardzo nie śledzę, ale o tego typu prace, co wyżej pokazane na przykładzie Rejsa) oraz szablonów.
Pojawiały się głównie na Kazimierzu, trochę na Zabłociu oraz w rejonie Tytano. Mephisto w zaułku przy ul. Bartosza umieścił w marcu Rhetta Butlera z pamiętnym cytatem z „Przeminęło z wiatrem”:
W maju zawitał do Krakowa Christiaan Nagel ze swoim projektem „Mushroom madness” na Lipową oraz do Tytano:
W czerwcu były warsztaty Loesje, więc sporo napisów po nich pozostało. Ja znalazłem akurat porzucony szablon gdzieś przy drodze:
W lipcu szczególną aktywnością wykazała się grupa Semionautes, naklejając kafelki w wielu miejscach Krakowa:
Jeśli chodzi o ceramikę, nie można nie wspomnieć o projekcie uzupełniającym mural filmowy przy Lipowej. W tym samym czasie powstała plansza z kafelków (ostatnie zdjęcie powyżej), nawiązująca do historycznych miejsc Zabłocia. Wraz z nią pojawiło się kilka kafelków z tej samej pracowni w różnych miejscach Zabłocia.
I jeszcze kilka drobiazgów godnych uwagi z różnych miejsc Krakowa:
Warto też zwrócić uwagę na przemiany, jakim ulegają istniejące murale:
I absolutne mistrzostwo, łączące w sobie prostotę pomysłu z kontekstem. Na bulwarze od zawsze istniało wybrzuszenie ze studzienką utrudniające przejazd. Latem zmienio się w jajko sadzone:
W stronę reklamy
Murali reklamowych nie było wiele w 2017 r., z jednym z nich jednak wiązały się pewne kontrowersje. Na przełomie lipca i sierpnia wystartowała kampania repozycjonująca piwo EB. Miała bardzo wyrazistą linię kreatywną, ciekawy insight, ale artyści nie do końca potrafili jemu sprostać. Projekty oddające ideę „Tymczasem EB” były zbyt konceptualne, więc – walcząc zasięgiem o świadomość marki – zdecydowano o zamieszczeniu na murach tych samych treści, co na billboardach. Więc trochę powiało nudą. Pojawił się jednak inny problem: mural przy Konopnickiej powstał w miejscu, gdzie wcześniej widniał przepiękny smok Jana Kallwejta. Jako że nikt nie widział w nim reklamy (a nią de facto był), pojawiły się protesty. Miejsce jest komercyjne, więc trudno – nie ma się co oburzać.
Kampania miała też swoją odsłonę na chodnikach. Tu spotkała się ze sprzeciwami ogólnopolskimi, gdy okazało się, że realizatorzy kampanii zapędzili się także w miejsca pamięci narodowej. W Krakowie doszły mnie słuchy, że był jakiś obrazoburczy napis pod kościołem Bożego Ciała. Poza tym – akcja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem, wystarczy spojrzeć na zdjęcia na Instagramie z tamtego okresu.
Obecnie w tym miejscu znowu Jan Kallwejt namalował mural – tym razem dla Pilsnera. Przyznam, że z daleka wygląda niestety jak siatka reklamowa. Do tego stopnia, że nawet nie zamierzałem tam podjeżdżać, widząc go po raz pierwszy. Myślałem, że właściciel ściany zrezygnował z muralistyki i postawił na sprawdzone, szmaciane rozwiązania. Kallwejt namalował przy okazji dekorację w restauracji Orzo na Zabłociu.
Było jeszcze kilka murali reklamowych, umieściłem je na Flickrze, wśród wszystkich zdjęć. Warta uwagi jest zaś akcja plakatowania miasta w maju, w związku z Krakowskim Festiwalem Filmowym. Plakaty pokazujące odręcznie rysowane twarze znanych postaci świata filmu stanęły na Rynku i nie tylko. Kampania autorstwa Jakuba de Barbaro oraz Jakuba Sowińskiego nie każdemu jednak przypadła do gustu, o czym świadczy adbusting dokonany na niektórych słupach reklamowych.
Ciekawy przykład adbustingu znaleźć można było na podniszczonym billboardzie Kserkopu w okolicach Politechniki przy Pawiej / Krasińskiego.
I tu możemy przejść do kwestii ogólniejszych. W Krakowie trwają prace nad uchwałą krajobrazową, która wyczyści miasto ze starych, zużytych reklam (z innych też, ale tu zakres czyszczenia wciąż jest negocjowany). W szczególności zakazane będą reklamy na ogrodzeniach. Jeśli przyjrzeć się dziś tym ogrodzeniom, wiele jest reklam już nieaktualnych, przez nikogo nie kontrolowanych. Idealne miejsce na akcje artystyczne, obnażające cały ten nielegalny w gruncie rzeczy śmietnik.
Uchwała krajobrazowa zakazuje również całkowicie murali reklamowych. Po konsultacjach społecznych, gdzie jeszcze sprawa nie była przesądzona, miasto nawet usztywniło swoje stanowisko. Nie, bo nie. Bo plastyk miejska tak zadecydowała, jak przyznali urzędnicy pracujący nad uchwałą. Płachty reklamowe, które cieszą się niższą akceptacją społeczną, będą mogły wisieć w czasie remontów – z dużymi ograniczeniami, ale jednak będą szpecić miasto. Murale: absolutnie nie. Pytanie więc, co stanie się z wieloma realizacjami na fasadach sklepów, butików czy pubów. Jest ich całkiem sporo, w różnych częściach Krakowa. Jak je dostosować, by nie trzeba było usuwać w całości?
Na to na razie nikt nie ma odpowiedzi.
Street art w księgowości, akwarium i na papierze
Na Zabłociu ma siedzibę biuro rachunkowe Księgowość Polska. Organizuje u siebie wystawy. W maju miał tam wernisaż Jawz. Przy okazji powstała nowa miejscówka na legalne graffiti: otwarty został dotychczas zamykany parking, a ściany wokół niego zapełniły się graffiti. Było to przy okazji dla środowiska spotkanie po latach. Tak trochę weterańsko chyba tam było.
I znów mamy do czynienia z honorowaniem sław: Mgr Mors uczcił Danutę Szaflarską, a Kupsok… (chyba Wolverine’a)
Przy okazji kombatanctwa, o którym wspomniałem wyżej, Kamil Kuzko wrócił do korzeni (no, prawie). Przykład ze Ślusarskiej oraz z NCK – wspólny z Noudem:
Również w maju, a potem przez kilka miesięcy trwały dwie wystawy z cyklu Abstrakt Forum. W akwarium pod hotelem Forum przez szybkę można było oglądać obrazy graffuturystów. W wystawie udział wzięli: Jan Kaláb, Nawer, Moneyless, Nelio, James Reka, SatOne, Agustine Kofie, Mad C, Poesia, Robert Proch, Remi Rough.
Wystawę otwierano w weekendy, w tygodniu zamknięta była na głucho. Ale i tak było na co popatrzeć.
W lipcu zaś otwarto wystawę na wolnym powietrzu, w Alei Róż. „Punkt wyjścia. Street art, którego nie było” to przegląd projektów krakowskich artystów, które z jakichś przyczyn nie zostały dotychczas zrealizowane. Bo były zbyt prowokacyjne lub drogie, czasem z administracyjnych, a czasem porządkowych powodów. Niestety aparat mi wtedy szwankował, więc dobrych zdjęć nie mam wiele. Swoje prace przedstawili tam Bartolomeo Koczenasz, Kamil Kuzko, Nawer, Noude, Mikołaj Rejs, Aleksandra Toborowicz, Pan Trololo, Artur Wabik i Marcin Wierzchowski.
Równolegle trwał projekt artystyczny pod patronatem tego samego dewelopera, który przyłożył się do powstania muralu Lema na Galerii Krakowskiej. Pod wiaduktem na końcu ul. Pawiej młodzi artyści z ASP tworzyli sztukę w przestrzeni publicznej pod opieką artystyczną Artura Wabika.
W sierpniu na Domu Norymberskim pojawiła się niebieska folia. Niektórzy sądzili, że to malownicze pozostałości po remoncie, a to była instalacja „Wodospad” Elizabeth Thallauer: „to abstrakcyjne masy wody, które wytryskują z budynku i zdają się spadać na ulicznych przechodniów. Kolejne warstwy tej pracy powstawały – jak pisze artystka – w długim, prawie medytacyjnym procesie”.
Trasy i mapy
W 2017 r. w szczególny sposób świętowali swoje święto krakowscy Igersi (użytkownicy Instagrama, którzy zbierają się na wspólne fotografowanie oraz inne inicjatywy). 16 Worldwide Instameet w Krakowie prowadzony był przeze mnie po krakowskim street arcie, jednak nie przez Kazimierz i Podgórze, tylko opłotkami. Efekty można obejrzeć pod hashtagiem wwim16igerskrakow. Mapki trasy są bardzo, bardzo robocze, rysowane prawie w Paintcie, ale dla zainteresowanych je zamieszczę 😉
Prawdziwą gratkę dla wszystkich może stanowić mapa przygotowana przez Piotra Trzepacza z Instytutu Geografii UJ. Zamieścił na niej ponad 450 przykładów street artu. Mapa dostępna jest tu: uj.maps.arcgis.com.
W 2017 r. ruszył także międzynarodowy projekt Streetartcities. Biorę w nim udział i powoli zapełniam mapę Krakowa. Na razie nie ma tam wiele, około 40 murali, ale wkrótce przybędzie więcej. Wśród innych miast bogatych w street art Kraków można znaleźć pod adresem krakow.streetartcities.com.
Styczeń 8, 2018 at 11:54
Dzięki!
Styczeń 10, 2018 at 19:42
Nie masz wrażenia, że ten mural Wybickiego tu ewidentnie nie pasuje (bo jest szpetny)?
Styczeń 10, 2018 at 22:53
W podsumowaniu powinien się znaleźć, niezależnie od tego, co odbiorcy sądzą o jego jakości. W podsumowaniu 2016 r. dałem np. murale żołnierz wyklętych oraz JP2 z Faustyną, które również nie cieszą się najlepszą opinią. Niemniej one wszystkie będą nam towarzyszyć przez lata, a ja z kronikarskiego obowiązku powinienem je zamieścić.
Sierpień 21, 2018 at 00:11
Witam,
mural na Skarbińskiego powstał w czerwcu i lipcu 2017.
Pozdrawiam!
Sierpień 21, 2018 at 01:55
Dziękuję za informację 🙂