Ten rok można uznać za udany dla street artu w Krakowie – powstało ponad dwadzieścia dużych murali. Choć miasto samo nie promuje tej dziedziny sztuki, istnieją organizacje, stowarzyszenia, a nawet podmioty prywatne, które ją doceniają. Artyści pokazują też, że nie są całkiem zależni od ścian, którymi dysponuje ZBK.
Murale pojawiają się na Kurdwanowie, Kozłówku, Ruczaju, Mistrzejowicach czy w Przegorzałach. Na budynkach spółdzielni, deweloperów i prywatnych właścicieli. Fakt, że z punktu widzenia turystów zainteresowanych street artem obecnie trudniej jest obejrzeć wszystkie ciekawe prace. Należy jednak pamiętać, że odbiorcami street artu przede wszystkim są mieszkańcy.
Krakowskie murale to nie tylko galeria dzieł plastycznych bez związku z otoczeniem bądź historią. Wprost przeciwnie – Kraków chyba w końcu odnalazł swój własny program. Jest nim dorobek literacki i plastyczny, a także historia miasta. Widać to z perspektywy kilku lat, bo akurat w tym roku powstało sporo prac zróżnicowanych tematycznie, trudnych do jednoznacznego przyporządkowania.
Zacznijmy od tego, czego już nie zobaczymy: w lutym zniknął „Antymural” Vovy Vorotniova (wyremontowano w końcu ścianę, na której powstał), w kwietniu „Tolerancja” Sebastiana Bożka (deweloper zamalował nie swoją ścianę bez powiadamiania kogokolwiek). W październiku wyburzono ścianę przy ul. Kącik z muralem Mikołaja Rejsa, a w grudniu nowy właściciel lokalu przy ul. Lipowej zamalował „Ekomural” Aleksandry Toborowicz i Artura Wabika.
Znikają też prace Pana Trololo. Przy Miodowej wstawiono plombę, która zasłoniła Asa, a w związku z pracami na kolei zniknęła Madonna z wiaduktu przy Kopernika oraz nie ma już księdza-teologa, co mądrzył się o Wiśle na podporze mostu kolejowego. Nawet Gene Kelly na rogu Meiselsa i Bożego Ciała ledwie się trzyma i coraz bliżej podchodzą prace na murze. Znikają także różne drobne prace ceramiczne i inne na rogu Bożego Ciała i Miodowej (powstaje tam hotel).
W czerwcu z Forum Przestrzenie zniknęła rowerzystka Sainera, a w listopadzie „Szkieletor” Mikołaja Rejsa. W obu tych przypadkach artyści sami zdecydowali o zastąpieniu swoich prac nowymi.
Gdy zaś popatrzymy w przyszłość, w 2019 r. ma zostać odnowiony smok przy Bulwarach Wiślanych, może uda się odnowić mural „Silva Rerum” przy Powstańców i mural przy przejściu podziemnym koło dworca PKP (to wszystko projekty Zooteki). Powstała też inicjatywa odnowienia peerelowskiego muralu reklamowego Miraculum przy Pawiej (po ścięciu drzewa na posesji mural ma lepszą ekspozycję).
Ma też powstać kolejny mural („meksykański”) na Rondzie Mogilskim oraz kolejny mural AGH. No i na Kozłówku pojawi się więcej ptaków na blokach.
Wielkie metafory i abstrakcje
Główny przegląd zacznę od murali Kamila Kuzko, bo na różne sposoby byłem zaangażowany w powstanie dwóch z nich. Zostałem zaproszony do współpracy w ramach festiwalu Polikultura organizowanego przez UJ (Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej). W ramach jednego z projektów miał powstać mural, a ja miałem pomóc w organizacji. Temat całego festiwalu to poezja i jej właśnie dzieło miało być poświęcone.
Wskutek splotu różnych okoliczności ostatecznie powstał mural nawiązujący do twórczości Stanisława Wyspiańskiego – zarówno literackiej, jak i plastycznej. Kamil malował go w maju na Kurdwanowie, czyli terenie zupełnie zapoznanym, jeśli chodzi o street art. A szkoda, bo ścian na tym osiedlu jest jeszcze kilka. Choć po sąsiedzku sporo komercyjnych projektów stworzył tu Marcin Skurowski.
Warto ten mural zobaczyć na żywo z dwóch powodów: żeby zauważyć, jak można wpisać ścienne malowidło w otoczenie, aby niejako „spinało” estetycznie okolicę (nawet tak nieprzyjazną jak pętla tramwajowa, parking i nowoczesne osiedle), a także, by przyjrzeć się wypełnieniu poszczególnych pól przypominających witraż. Z daleka tego nie widać, ale zostały po brzegi zapisane tagami. To taki hołd złożony słowu, jako tworzywu poezji i graffiti.
W grudniu Kamil zrealizował drugi mural poświęcony Wyspiańskiemu. Ten powstał przy ul. Grzegórzeckiej, niemal w centrum miasta.
W międzyczasie wraz z Noudem i Krikiem pomalowali ścianę w podwórzu przy ul. Bożego Ciała. Tę wyjątkową kolaborację można oglądać albo przez szparę w ogrodzeniu, albo przez grzeczność dostać się na podwórze za hostelem.
Nawer po zagranicznych wojażach w końcu zrealizował coś w Krakowie. I były to od razu dwa duże murale. Oba jako zlecenia od prywatnych właścicieli.
W Forum Przestrzenie Sainer wymienił w czerwcu rowerzystkę na golfistę. Jak mi mówił, robi to bez żalu, bo taki powinien być street art – tymczasowy, w jakimś sensie ulotny.
W listopadzie Mikołaj Rejs i Marcin Malicki pokusili się o kolaborację i w miejsce „Szkieletora” namalowali wspólne dzieło. Mam nadzieję, że jeszcze gdzieś zobaczymy podobną współpracę, bo prezentuje się nieźle.
Mikołaj Rejs samodzielnie zaś namalował „Szewczyka Dratewkę” przy Młynówce i „Tadeusza Kościuszko z Ludwiką Sosnowską” przy Dworku Białoprądnickim (sierpień).
W Dworku Białoporądnickim Rejs malował na żywo. Mural przedstawia „duchy Tadeusza Kościuszki i Ludwiki Sosnowskiej, lecące w powietrzu do równoległej rzeczywistości. Jest to zobrazowanie alternatywnej historii, gdyby Tadeuszowi udało się porwanie Ludwiki. Żółw palący fajkę, drzewa – dąb i sosna, statek podmorskiej żeglugi, krakowskie kopce czy róża…. nic tutaj nie jest przypadkowe” – czytamy wyjaśnienia.
Z kolei Marcin Malicki przy okazji swojej wystawy w BC24 zapełnił tam ścianę. Oczywiście była to czasowa realizacja, już zastąpiona nową, autorstwa Turbo, przygotowaną z okazji IDA Championship.
Ulotności street artu przeczy inicjatywa odnowienia schodów na Tatrzańskiej, które powstały w 2013 r. w ramach konkursu Fresh Zone, zorganizowanego przy festiwalu Art Boom (projekt „Patrz pod nogi” Agnieszki Roli i Moniki Pasek). W czerwcu odmalowano schody i poprawiono wytarte cytaty.
„Radiomural” Aleksandry Toborowicz z kolei to przykład projektu wykraczającego poza samą ścianę, a przy okazji przykład walki z przeciwnościami, poszukiwania nowych rozwiązań i nowych ścian. Pierwotnie artystka planowała umieścić mural na budynku Telpodu, jednak zmiany właścicieli, przeznaczenia budynku oraz projektu, jak on będzie po remoncie wyglądać pokrzyżowały te plany. W międzyczasie powstał multimedialny projekt Radio Zabłocie (pisałem o nim w podsumowaniu 2016 r., czyli chwilę już cała historia się toczy). W końcu jednak możemy oglądać „Radiomural” na rogu Lipowej i Romanowicza (nawet w nocy, bo pociągnięty jest farbą fluorescencyjną, by podobnie jak radio mógł sugerować podświetlenie).
Marcin Wierzchowski, powiązany z Przegorzałami, wplótł historię rodzinną w mural, który powstał na Klubie Kultury Przegorzały. Każdy element jest tu znaczący, a żeby całość zobaczyć, warto podczas wycieczki po wale wiślanym zboczyć na chwilę w to miejsce.
Z kolei zwykli przechodnie są bohaterami drugiego muralu Tomasza Wełny przy przystanku Bieżanowska. W 2015 r. malował przechodniów we współczesnym entourage, w ubiegłym postawił na retro.
Przy ul. Hynka na Czyżynach powstał mural poświęcony pamięci podpułkownika Franciszka Hynka – pilota balonowego.
Poniższego muralu nie jestem pewien, czy powstał akurat w 2018 r. (wydaje mi się, że wcześniej, tylko dziwnym trafem go nie zauważyłem). W każdym razie w Tytano w kącie jest całkiem duży raj:
I tu drugi mural, którego nie jestem pewien. Znalazłem w podwórzu przy Gołębiej, w siedzibie Instytutu Filologii Polskiej.
W stronę natury
Spółdzielnia Na Kozłowce realizuje duży projekt. Osiedle ma zapełnić się muralami ptaków autorstwa Wojciecha Rokosza. W ramach tego ambitnego planu w 2018 r. pojawiły się dzięcioł i słowik.
Jeśli już mowa o ptakach, warto wspomnieć o muralu Natalii Rak. Przez miesiąc cieszył oczy krakowian. Niestety, jako reklama marki odzieżowej Medicine namalowana w miejscu komercyjnym, zniknął zbyt szybko. Jako ciekawostkę dodam, że z krakowskich murali gdzieś w świecie został zauważony tylko on. Nie jest to dobry znak, no ale z tak gorącym nazwiskiem w branży nie da się walczyć. Trzeba pomyśleć o promocji krakowskiego street artu w jego wymiarze względnie trwałym, żeby nie trzeba było posiłkować się krótkoterminową reklamą.
Pozostając w klimatach przyrodniczych, przy al. 29 Listopada warto zwrócić uwagę na tę dekorację ścienną na budynku Wydziału Leśnictwa UR. Stworzyła ją firma Wallart.
Anegdotycznie warto też wspomnieć o lesie zasadzonym w 2D przy Rondzie Matecznym. Zarządca uzdrowiska zamiast reklam na ogrodzeniu zafundował sobie uroczy, stockowy las 🙂
Historia lubi się przetwarzać
Historii na murach w tym roku było wyjątkowo dużo. Rozpocznijmy przegląd od projektu „Liberator”, nawiązującego do katastrofy lotniczej z czasów wojny, jaka miała miejsce na Zabłociu. To również był projekt uczelniany, przeprowadzona została publiczna zbiórka pieniędzy, a obserwując ją i promocję całego wydarzenia, można było sporo nauczyć się o organizacji prac wokół muralu. Mural autorstwa Artura Wabika i Dagmary Matuszak został odsłonięty w sierpniu, a samo to wydarzenie zgromadziło całkiem liczną publiczność.
Wcześniej Anna Zabdyrska i Artur Wabik zrealizowali mural poświęcony Odonowi i Kazimierze Bujwidom. Przy ul. Lubicz jest muzeum, w podwórzu zaś można obejrzeć niniejszy mural.
Na początku roku Muzeum Armii Krajowej w nieodległym od swojej siedziby miejscu zrealizowało własny mural „Baretki gen. Fieldorfa-Nila”. zaprojektował go Piotr Koziarz, wykonali Michał Dziekan i Szymon Lorenc.
Jako że świętowaliśmy stulecie niepodległości, nie mogło zabraknąć murali mu poświęconych. Największy powstał na Mistrzejowicach, na ścianach garażu za kościołem.
W ramach projektu „Ósemka w Sprayu”, organizowanego od lat przez Dzielnicę VIII, pomalowano trzy budki trafo. Co ciekawe, pierwotnie konkurs miał dotyczyć tylko jednej z nich, jednak zrealizowano ostatecznie najlepsze trzy projekty. Cieszę się, bo choć nie wygrał ten, któremu kibicowałem, przypominający o innej ważnej rocznicy – uzyskaniu przez kobiety praw wyborczych w Polsce, ostatecznie również pojawił się w przestrzeni publicznej. Kłopot z nim taki, że MPO wciąż zasłania go pojemnikami na śmieci. Przydałaby się interwencja, żeby tę złośliwość rzeczy martwych przerwać.
Na Kurdwanowie Marcin Skurowski na pawilonie handlowym również zamieścił mural patriotyczny.
Także Pogromcy Bazgrołów dorzucili swoją cegiełkę do ogólnonarodowych obchodów. Właściwie to trzy cegiełki. Do dwóch jeszcze nie dotarłem, ale ta jedna oddaje kształt i założenia wszystkich pozostałych.
Najbardziej ulotne – reklamy
O Natalii Rak dla Medicine już wspomniałem. Oprócz tego pojawiło się kilka innych murali reklamowych. Tradycyjnie na Karmelickiej, przy Konopnickiej (Bema), a także koło kładki Bernatki. I oczywiście w Tytano przy ul. Dolnych Młynów. Nowe murale pojawiły się przy Zwierzynieckiej.
Najciekawsza chyba była reklama Samsunga z dołączonym siedziskiem, by każdy mógł się sfotografować w dżungli:
Warto też wspomnieć, że w tym roku Good Looking Studio powtórzyło badania z 2013 r. na temat postrzegania murali versus pozostałe nośniki reklamy zewnętrznej. Nadal te pierwsze oceniane są lepiej. Szczegóły można doczytać w materiale na stronie Marketing przy Kawie. Piszę o tym także dlatego, że miałem okazję wziąć udział w dyskusji panelowej podczas prezentacji wyników badania.
Gdzieś w świecie dostrzegli Kraków
I znów trzeba wspomnieć o Natalii Rak. Mural, który wisiał raptem przez miesiąc, trafił na 23 pozycję rankingu najpiękniejszych murali 2018 r. opublikowanego na stronie widewalls.ch/most-beautiful-murals-2018.
Krajową karierę zrobiła vlepka sprzed Tworzywa przy pl Bohaterów Getta. Jako mem podbiła we wrześniu polski internet.
Najsłynniejsza jednak była praca Pieksy, udostępniona również we wrześniu na Instagramie Willa Smitha (ma półtora miliona polubień):
Skoro już jesteśmy przy Pieksie, w tym roku również był całkiem aktywny:
Z innych prac mocniej związanych z graffiti warto pokazać tego pięknego Szalonego Kapelusznika:
Oraz plakat Jawza przy ul. Lipowej, przy restauracji Orzo:
Abstrakcyjnie i eksperymentalnie, czyli Mateusz Tomyślak
Warto zwrócić uwagę na dzieła Mateusza Tomyślaka, który głównie realizuje się na stałych miejscówkach, gdzie można zobaczyć graffiti, czyli na Młynówce, przy Ślusarskiej, w Com Com Zone czy przy Głowackiego. Nie jest to jednak graffiti, do jakiego przywykliśmy w tych miejscach, a raczej abstrakcyjne, malarskie eksperymenty z płaszczyzną. Warto je obserwować, liczę też na większe eksperymenty oraz na jakieś stałe realizacje.
To chyba też dzieło Mateusza, ale głowy nie dam:
Kraków Art House – tego domu już nie będzie
W 2018 roku pożegnaliśmy się z Kraków Art House, ale ostatnie miesiące działania tej placówki kulturalnej pełne były znaczących wydarzeń.
Wiosną miała tam miejsce wystawa „Dom w ogóle // Dom w szczególe”, której znaczącą część stanowiły murale na ścianach galerii. Na drugim piętrze budynku w ramach „Domu w szczególe” (kurator: Piotr Sikora) działali tam Bartolomeo Koczenasz, Kamil Kuzko, Noude, Marcin Malicki, Mikołaj Rejs, Rudzki, Jurecki, Wvojt, Ulaş.
Wydarzeniem o ogólnopolskim wymiarze była natomiast sierpniowa wyprawa Wisłą z księżycem z Krakowa do Gdańska. Jeden księżyc pozostał w Krakowie, drugi miał przyozdobić WL4 (a właściwie już Stocznię Cesarską, bo WL4 w międzyczasie straciło swoją dotychczasową siedzibę). Na koniec zdarzył się przykry wypadek, bo wandale w Gdańsku zatopili księżyc. Udało się go jednak wydobyć i teraz Kraków z Gdańskiem łączy srebrna, księżycowa nić.
Na co dzień w podwórzu Kraków Art House polegiwały sobie stworzenia i pojazdy na Wodną Masę Krytyczną.
Z ulic do galerii, z galerii na ulice
Latem Teatr Łaźnia Nowa zorganizował na Plantach plenerową wystawę „Polak wg Mrożka”.
A skoro już jesteśmy przy Łaźni Nowej, warto wspomnieć o „Szkole Utopii” Marka i Marcina Chlandów. W opuszczonej szkole obok teatru w ramach rezydencji artystycznej stworzyli oni swoją wizję szkoły. Wystawa bardzo immersyjna, ale w wyrazie swoim niezbyt pochlebna dla placówek edukacyjnych. Niemniej warto było zanurzyć się w wizjach i obsesjach artystów.
Przejdźmy teraz do Tytano, na ul. Dolnych Młynów. W Zet Pe Te od jesieni 2017 r. trwa cykliczna prezentacja twórców graffiti w Krakowie – „Litery są najpiękniejsze”. Nie na wszystkich byłem, ale zachęcam do odwiedzin podczas kolejnych wydarzeń. Edycje:
1. Sney 28.09.2017
2. Noude 21.12.2017
3. CNB 5.04.2018
4. UHA 21.06.2018
5. Leser 18.10.2018
6. Teks/Pack 13.12.2018
W Tytano również miała miejsce wystawa Transgrafia, zorganizowana w ramach Międzynarodowego Triennale Grafiki. Tu znalazły się dzieła odbiegające od tradycyjnej grafiki, poszukujące nowych środków wyrazu. Znalazło się też miejsce na dzieła przepracowujące temat street artu.
Olaf Cirut namalował mural (na ścianie i podłodze), który przetwarzał znane zdjęcie, pokazujące współczesną polską klasę polityczną.
Przemysław Trust Truściński zachęcał do współtworzenia obrazu:
W otoczeniu Tytano i w samej przestrzeni galerii można było znaleźć szablony z ludźmi i UFO. Była to część projektu Lecha Polcyna „Inny / Other”.
W ramach festiwalu FOCA w lipcu odbyły się warsztaty „Ceramixy”, które poprowadził Mikołaj Rejs. Śladem po nich są kostki ceramiczne z literami, które można znaleźć na terenie Tytano:
Na Zabłociu zaś Galeria Nośna przepracowywała temat miejskiego aktywizmu i gentryfikacji. Poza wystawą, część działań miała miejsce w przestrzeni publicznej. Akcje towarzyszyły wystawie „Partizaning: partycypacyjne (re)planowanie miasta, 2011–2018”.
Akcję, w postaci warsztatów z mieszkańcami miasta prowadził rosyjski artysta, Anton Polski. Na Zabłociu rozwieszono skrzynki pocztowe z prośbą o przedstawianie swoich propozycji zmian w mieście. Pojawiły się też tabliczki przestrzegające przed gentryfikacją.
W Dworku Białoprądnickim zaś powstała Galeria Baszta, prowadzona przez Artura Wabika. Powstają tam różnorodne projekty. Jeden z nich zrealizował Kamil Kuzko. Wystawą „Obraz” pytał o samo tworzywo malarskie.
W galerii Starmach zaś miał swą wystawę Piotr Lutyński. Ma kilka realizacji w przestrzeni Krakowa, a też dzieła tam prezentowane mogłyby znaleźć się na elewacjach, stąd wspominam o tej wystawie.
Drobiazgi na murach
W natłoku dużych realizacji może mniej skupiłem się na obserwacji drobnych prac pojawiających się na murach, ale co nieco wyłapałem. Semionauci znów wyszli na ulice ze swoją ceramiką.
Także inni artyści sięgają właśnie po to medium:
Mieliśmy nawet yarnbombing w postaci czapeczek protestu przeciw słupkom stawianym na chodnikach. Ta akcja miała miejsce w styczniu pod Wawelem.
W czerwcu na Kazimierzu i w Podgórzu pojawiła się seria 31 drzeworytów pokazujących uchodźców:
A tu plakat samizdatowy do kampanii War is over:
Pojawiały się również nowe szablony:
Ten nie jest nowy, ale np. na Poselskiej napis na murze klasztoru zniknął, a na Józefa nowy wynajmujący ładnie wydobył cytat, który tu zamieścił Mephisto rok wcześniej.
W tym miejscu był też grzybek autorstwa Christiaana Nagela, ale niestety urwał się podczas jednej z ostatnich wichur.
Jedno słowo zmienia od razu cały kontekst:
Na zakończenie proste dzieło, wykorzystujące błyskotliwie zastaną materię: