Na przełomie 2019 i 2020 r. realizowałem inne projekty fotograficzne, więc ostatecznie nie zrobiłem podsumowania. To błąd. Początkowo zresztą wydawało mi się, że w 2019 roku nic ciekawego się nie wydarzy. I faktycznie, do maja niewiele się działo. Myliłem się jednak, bo kolejne miesiące to jeden z ciekawszych okresów dla krakowskiego street artu. Projekty na osiedlu Na Kozłówce, lustra w całym mieście, projekt na ul. Szpitalnej, KCR ze swoimi instalacjami, ciekawe kolaboracje – było na czym zawiesić oko.
2019 r. to niewiele naprawdę spektakularnych realizacji, za to wzbudził się jakiś nowy ferment na wielu polach twórczości w przestrzeni publicznej. Oczywiście murale też powstawały (głównie zresztą na os. Na Kozłówce), jednak to, co najciekawsze, działo się mimochodem i niezależnie. Street art pokazał swoje nowe oblicze w Krakowie, wzbogacając środki wyrazu i testując różnorodne techniki.
Czym tu się chwalić
Zaczynamy jednak tradycyjnie od najbardziej widowiskowych realizacji. W kwietniu praca Anny Wardęgi, która wygrała konkurs na projekt muralu na stulecie AGH, pojawiła się przy ul. Rostafińskiego 2.
AGH tym samym ma już dwa murale, zaś UJ w tym czasie stracił swój jedyny dotychczasowy, przygotowany na 650-lecie uczelni.
Uniwersytet nie ma się jednak czego wstydzić, bo zainwestował w spektakularną pracę Ryszarda Paprockiego na dachu biblioteki Wydziału Matematyki i Informatyki UJ na kampusie przy ul. Łojasiewicza 6, w sali 1016. Niestety, nie dotarłem jeszcze do niej.
W czerwcu Mikołaj Rejs przyozdobił fasadę Prywatnej Szkoły Podstawowej przy ul. Śniadeckich 12B (tereny AZS).
W tym samym miesiącu ogłoszono wyniki kolejnej edycji konkursu „Ósemka w sprayu” organizowanego przez Dzielnicę VIII, czyli Dębniki. Hasło brzmiało „Z rodziną najlepiej wychodzi się na… muralu”. Przy Komandosów pojawiła się nagrodzona praca Magdaleny Turek-Staniuchy.
W lipcu Jacek Pasieczny i studenci UP w ramach akcji Pogromców Bazgrołów wyrysowali abstrakcyjna pracę przy ul. Kazimierza Wielkiego.
W tym samym miesiącu pojawiła się zapowiadana już w poprzednim roku praca na 90-lecie stosunków dyplomatycznych między Polską a Meksykiem. Autorem jest Juan Walle (Meksyk), a sam mural można obejrzeć na Rondzie Mogilskim.
Warto też wspomnieć o tablicy Mendelejewa, która pojawiła się na murze obok Parku Białoprądnickiego. To inicjatywa Samorządu Studentów Wydziału Chemii UJ.
W sierpniu powstał mural na ścianie lokalu Mane w Tytano, autorstwa artystów z Zajawa Tattoo Kraków.
We wrześniu doczekaliśmy się dużej, samodzielnej pracy Sicoera „Family First” w Forum Przestrzenie.
Tam też wcześniej powstały dwie drobniejsze prace – jedna na kilka miesięcy, druga trwa do dziś (autorem jest Finer z Warszawy):
We wrześniu również na Rondzie Mogilskim powstał mural inspirowany operą „Carmen”. Mural rozpoczynający nową fazę zaangażowania marki Medicine w rozwój krakowskiego street artu. Bez elementów brandingowych, bez jakichkolwiek odniesień do działalności komercyjnej Answear (właściciela marki). Nie jest to pierwsza tego rodzaju współpraca w Krakowie. Sieć hoteli Park Inn wraz z organizacją 101 murali dla Krakowa namalowała w podobnym systemie 2016 r. smoka w Nowej Hucie. Taki mecenat bez logo jest tym cenniejszy, że prace pozostają po nim na dłużej, a też można wtedy pokusić się o świadomy wybór artysty. Dla marki korzyścią jest zarówno akces do społecznej odpowiedzialności biznesu, jak i ogranie komunikacyjne muralu we własnych mediach.
W tym samym miesiącu Kamil Kuzko i Paweł Kowal zrealizowali mural na siedzibie SKOK-u przy ul. Ujastek 3. Też jeszcze tam nie dotarłem.
W październiku powstał mural w ramach kampanii informacyjno-edukacyjnej miasta pod hasłem #EKOrEWOLUCJA. Autorem jest Artur Wabik, mural znajduje się na ścianie Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 na os. Oświecenia (dwa kroki od Serenady).
Moneyless w październiku stworzył graffuturystyczną kompozycję przy wejściu do Forum Przestrzenie.
A w Tytano w tym samym miesiącu, na jednej ze ścian używanych pod reklamy, pojawiła się praca, której autorem jest Kacper Ogaza.
W listopadzie Mikołaj Rejs wykonał zdobienia na siedzibie Thesaurus Cracoviensis – oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Same zbiory tam przechowywane są warte odwiedzin, a mural stanowi ciekawe uzupełnienie i odniesienie do zbiorów muzeum. Najlepiej oddać głos samemu artyście, który zawsze stara się w tak charakterystycznej dla siebie formie przekazać mnóstwo symbolicznych treści:
„Głównymi elementami muralu są postaci budujące interakcje między obrazem a rzeczywistością. Narracja opowiada o spotkaniu Jana Twardowskiego, który wraca wraz z kogutem z odległych galaktyk do swojej małżonki ze skrzynią pełną planet znalezionych podczas podróży po uniwersum. Wspólnie otwierają skrzynię z bliźniaczymi planetami Ziemi. Twardowski odziany jest w ubiór ze sztuki »Bolesław Śmiały« z 1904 roku zaprojektowany przez Stanisława Wyspiańskiego. Po prawej stronie postaci znajduje się statek kosmiczny zwany Balsaminką, którym z kolei przyleciał Turek (zegar w postaci figurki ze zbiorów Muzeum). Nad Balsaminką znajduje się ramka z tekstem nawiązująca do renesansowego magicznego zwierciadła Twardowskiego. W drugiej części znajdują się ornamenty zaczerpnięte z muzealnych kafli oraz właśnie zegar-Turek goniący latawiec (tu widzimy narzutę Sieciecha ze sztuki »Bolesław Śmiały«), do której przyczepiony jest klucz, który z kolei »nakręca« Turka”.
Murale nie są bezpieczne
Sztuka uliczna to sztuka żywa. Mural nie jest świętością. Czasem interwencje na nim dopełniają myśli autora i zyskują jego aprobatę, jak to było jeszcze w trakcie tworzenia muralu „Ding Dong Dumb” przez Blu. Gdy w przeddzień odsłonięcia pojawił się napis „Never follow”, artysta kazał go zostawić.
Podobnie z Radiomuralem, gdzie Nocny Marek dorysował główkę na jednym z pokręteł. Gdy rozmawiałem z Aleksandrą Toborowicz, twórczynią całego projektu, niespecjalnie się przejęła tą zmianą. Co więcej – choć bardzo łatwo byłoby to naprawić, wesołek nadal tam tkwi, mimo np. zamalowywania tagów, które pojawiają się tuż za rogiem, nadal w obszarze muralu.
Przeciwnie stało się po wybryku Packa, który okrasił wiosną kilka murali hasłami lub swoimi tagami. Tomasz Wełna, którego mural przy przystanku Bieżanowska został w ten sposób potraktowany, dał głośny wyraz swojemu oburzeniu, angażując w to media.
Ostatecznie po miesiącu sam zakasał rękawy i naprawił mural, przerabiając tag na biało-czerwoną szarfę.
Niedługo po publicznym oburzeniu Wełny ruszyła nagonka za „Streets of Hate” dopisane na muralu z farbkami autorstwa Olafa Ciruta przy Rondzie Mogilskim. To bardzo eksponowane miejsce, a sam napis faktycznie sporych rozmiarów. Jednak czy mural przez to stracił?
Ostatecznie 101 Murali dla Krakowa planuje naprawę muralu z jednoczesnym wzbogaceniem go o nowe elementy zaprojektowane przez Ciruta. Na razie trwa zrzutka publiczna na sfinansowanie renowacji.
Podobnie wzbogacony został mural AGH przy Czarnowiejskiej – napisem „Graffiti first” oraz mural powstały w ramach akcji „Let’s Color” marki Dulux w przejściu podziemnym przy stacji kolejowej w Płaszowie. Te jednak umknęły uwadze mediów, choć na Packa wylano przy okazji kubły pomyj.
Ciekawa akcja z udziałem sprayów miała miejsce przy Matecznym. Jakiś obrońca moralności postanowił interweniować na reklamach pobliskiej pierogarni (skądinąd bardzo pomysłowych) i zamalowywał nagość na bohaterce „Szału” Podkowińskiego, na Wenus Botticellego i kilku innych pierogowych interpretacjach dzieł malarskich. Niestety właściciel pierogarni ugiął się przed wandalem i – by nie siać zgorszenia – przyozdobił akty fartuszkami. Walka ze zgorszeniem w tym wypadku zaowocowała walką z dobrym smakiem.
Nowa dzielnica street artu – os. Na Kozłówce
Przez cały rok toczył się projekt Wojciecha Rokosza na osiedlu Na Kozłówce. Na kolejnych blokach pojawiały się ptaki. Pierwotnie miały być to tylko gatunki, które można spotkać na osiedlu, a ich miejscem – ściany graniczne osiedla. Projekt jednak ewoluował dzięki staraniom mieszkańców i teraz można oglądać rzadkie i kolorowe ptaki wewnątrz osiedla.
W maju powstał bocian przy ul. Wlotowej 2.
Lipiec to pustułka, ul. Nowosądecka 19…
… oraz drugi dzięcioł (poprzedni powstał w 2018 r.), również przy Nowosądeckiej.
Sierpień to żołna na bloku przy ul. Spółdzielców 10…
… i kraska na bloku obok, pod numerem 8.
We wrześniu zaś zięba zwyczajna przy ul. Spółdzielców 6…
… i sójka przy ul. Spółdzielców 4.
Osiedle Na Kozłówce w ogóle wygrało jako miejsce najbardziej wspierające street art. Oprócz murali gościło u siebie plener studentów Akademii Sztuk Pięknych, po którym pozostało sporo instalacji rozrzuconych między blokami.
Sama spółdzielnia zaś, a konkretnie Dział Zieleni Spółdzielni Mieszkaniowej „Na Kozłówce” rozpoczął projekt wzbogacania osiedla o rzeźby różnych instrumentów muzycznych. Projekt jest rozwijany, mi udało się odnaleźć harfę, kontrabas i fortepian.
Kolaboracje niosą moc
Graffunk (Marcin Malicki) rozpoczął jesienią swój długofalowy projekt 18 prac na 18 lat, jakie spędził w Krakowie. Każda praca ma powstać we współpracy z zaproszonym artystą. Większość prac można znaleźć na garażach w Nowej Hucie. We wrześniu wraz z @brzydkie_zwierzatka ubarwił garaż na os. Zgody.
Chyba najciekawszą kolaboracją i najciekawszym muralem 2019 r. jest wspólne dzieło, które stworzyli w październiku przy ul. Praskiej (koło Parku Dębnickiego) Mikołaj Rejs, Marcin Malicki, Mateusz Tomyślak, @solemika_design @oleksynolka. Kilka miesięcy później uzupełnił ją jeszcze Marcin Kowalik. Warto zwrócić uwagę na połączenie ceramiki, samej sceny i dopasowanie do najbliższego otoczenia. Choć niedługo po powstaniu muralu zostało ścięte drzewo, które dawało tak atrakcyjny cień i uzupełniało kompozycję.
Oprócz tej kolaboracji, Rejs, Tomyślak, Shrooms i kilku innych artystów realizowało wspólne projekty na murach Prądnika. Tam jeszcze nie dotarłem, ale z relacji widać, że mieli sporo ciekawych pomysłów.
Trzeci wymiar miasta
W Kamieniołomie Libana Tomasz Górnicki ustawił rzeźby dwóch postaci. „Apocalypto”, bo takim tytuł nosi instalacja, robi wrażenie – dziewczynka na jednym z rdzewiejących silosów i nagi chłopiec zawieszony tuż nad skarpą.
Rzeźbę Górnickiego można także podziwiać w Forum Przestrzenie nad sklepem rowerowym.
MOCAK przy okazji wielu wystaw instaluje w swoim otoczeniu rzeźby. Na początku roku, wraz z wystawą Krzysztofa M. Bednarskiego, na podest przy kawiarni trafił Karol Marks.
Najciekawszym zjawiskiem 2019 r. były działania KCR, który wzbogacił miasto o kilka instalacji, niestety czasowych. Jedna chyba przetrwa, bo to zwieziona dużym wysiłkiem kamienna głowa nieopodal Mostu Kotlarskiego (sierpień).
„Egotyzm”, czyli czaszka w sferze umieszczona na Moście Kotlarskim w listopadzie wywołała oburzenie, które nawet przedostało się do mediów. Szybko została zdjęta, choć nie obciążała mostu i nie stanowiła zagrożenia, w każdym razie nie większe niż kłódki na Kładce Bernatce.
A kciuk przy Cricotece (przełom 2018 i 2019 r.) czy pas cnoty wraz z nogą zawieszony w sierpniu na jednej z latarń na pl. Serkowskiego (koło pomnika Maksymiliana Nowickiego) niestety takiego oddźwięku nie wywołały.
Podobnie z rzeźbą „Oksany 2019”, która przyozdobiła w listopadzie jedną ze ścian Warsztatu przy ul. Zabłocie. Kraków jako miasto taniej turystyki imprezowej uzyskał w niej swój własny pomnik.
Były jeszcze pomniejsze interwencje rozrzucone po mieście, niestety ja na nie nie natrafiłem. Szczególnie żałuję tagów wykonanych metodą metaloplastyki, ale cóż. Niech cieszą szczęśliwych znalazców.
W marcu w kilku miejscach Krakowa pojawiły się rzeźby Henry’ego Moore’a: przed Muzeum Narodowym, Pawilonem Czapskiego i na dziedzińcu Kamienicy Szołayskich. Wprawdzie nie zajmuję się tu pomnikami, jednak dobrze, że tak wysoka sztuka pojawia się w przestrzeni publicznej. Zresztą pełniła funkcję bliższą interwencjom artystycznym, pojawiając się jedynie na jakiś czas.
W kwietniu i maju trwała w zamku w Przegorzałach wystawa rzeźb Marioli Wawrzusiak. Niestety dowiedziałem się o tym po terminie, więc do zdjęć odsyłam do bloga tajemniczy-krakow.blogspot.com. Stamtąd też pochodzi poniższe zdjęcie.
Trzeci wymiar to nie tylko rzeźby. Ciekawie poza mur wyszedł Mikołaj Rejs w sierpniu w NCK.
W grudniu w CSW Wiewiórka gościł Czesław Podleśny w ramach rezydencji artystycznej. Artysta na co dzień pracujący w Mlecznym Piotrze, siostrzanej placówce artystycznej w Gdańsku, pod koniec roku stworzył rzeźbę „Rozbitkowie”. W okolicy Mlecznego Piotra można podziwiać wiele jego rzeźb, robią niesamowite wrażenie. Krakowska praca na chwilę trafiła na Wisłę, najpierw w okolicach pl. Bohaterów Getta, potem naprzeciw Wawelu.
Garść ceramiki
Wiosną zawitał(a) do Krakowa @yo.soy.yao, pozostawiając po sobie całkiem sporo ceramiki. Przy Krupniczej, przy Bożego Ciała i w kilku innych miejscach.
Wiele drobnych prac w tej technice zostawił w Krakowie Mateusz Tomyślak. Choć w ubiegłym roku skupiał się przede wszystkim na graffiti, a właściwie postgraffiti, tu rozszerzył zakres stosowanych środków. Współpracował również z innymi artystami, co owocowało ciekawymi pracami łączącymi różne, często niespójne techniki i style.
Przy Głowackiego, wśród dominujących tam styli, można było w maju wypatrzyć ceramikę „Więcej praw, więcej równości”, autorstwa Gastona Severiny.
Przy Mostowej na rogu Trynitarskiej pojawiła się ciekawa ceramika artysty z Charkowa.
Nawet w Warsztacie można znaleźć prace ceramiczne (Semionautes tam byli).
Historia i tożsamość miasta
W maju powstała czasowa wystawa obrazująca historię ul. Szpitalnej, w szczególności historię Duchaków – zakonu, który miał tam szpital i kościół, wyburzone pod Teatr Słowackiego. Autorem pracy site specific „Poza przeszłością i teraźniejszością” jest Bartolomeo Koczenasz. Projekt powstał na Małopolskie Dni Dziedzictwa Kulturowego. 13 prac pojawiło się w różnych punktach ulicy.
Najbardziej spektakularną akcją było powieszenie w czerwcu w całym mieście 1500 luster z hashtagiem #jestemkrakow. Autorką pomysłu wspartego przez Muzeum Krakowa jest Karina Swachta, która już wcześniej z własnej inicjatywy powiesiła w Reykiaviku i Krakowie lustra z napisem „I am street art”. Ta pierwsza inicjatywa zaowocowała pewną liczbą selfie w tych lustrach. Niestety nie przetrwały w Krakowie – to u zbiegu ul Miodowej i Bożego Ciała zniknęło wraz z przebudowa budynku na hotel, to pod Mostem Kotlarskim – zostało zniszczone.
W kwietniu pojawiło się nowe miejsce na artystycznej mapie Krakowa, czyli CSW Wiewiórka w Składzie Solnym przy pl. Bohaterów Getta. Pierwsza wystawa dotyczyła spuścizny Zabłocia, z którym związani byli przez czas jakiś artyści ze Składu. Po wygnaniu ze Szwedzkiej, o czym pisałem w poprzednim podsumowaniu, artyści znaleźni nowe lokum. Organizują tam wystawy, a za budynkiem zgromadzili wehikuły, które pojawiają się na Wiśle przy okazji Wodnej Masy Krytycznej. Już to powoduje, że warto tam się wybrać i zobaczyć kęs sztuki, która wyszła poza mury.
Sławni odwiedzający i stali bywalcy
30 marca zjechał do Krakowa Tuse, by ozdobić dolną salę w Hevre, w kwietniu w NCK malował Wiur, a w sierpniu Kreda288 malował na Ślusarskiej i w NCK.
Nie ustaje aktywność twórcza Pieksy. W kwietniu namalował Reggiego Wattsa w Forum Przestrzenie.
W maju, z okazji festiwalu Zbigniewa Wodeckiego, przygotował obraz portretujący piosenkarza. Również w Forum Przestrzenie, do kolekcji Maćka Majewskiego.
W tym samym miesiącu namalował w NCK Chrisa Tuckera.
W lipcu na Ślusarskiej uraczył nas wizerunkiem Dustina Hendersona z serialu „Stranger Things”.
W październiku na Ślusarskiej pojawił się Joker.
Grudzień zaś należał do The Weeknd.
O Mikołaju Rejsie pisałem już wyżej, tu tylko wspomnę, że oczywiście w 2019 r. pozostawał aktywny i na jego prace można natknąć się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Jeśli chodzi się po pustostanach, ruinach, jest duża szansa, że on wcześniej tam był. Na przykład w planowanym Parku Grzegórzeckim, gdzie poza tym jest wiele wartych zobaczenia prac.
Warto też wspomnieć o innych pracach, które trafiły do kolekcji Macieja Malinowskiego z Forum Przestrzenie. W czerwcu na ścianie pojawiła się praca Pawła Ryzko:
We wrześniu obraz Julii Szewczykowskiej i Oskara Podolskiego:
Na granicy graffiti
W 2019 r. kontynuowany był projekt Litery są Najpiękniejsze w Zetpete. Graffiti to sztuka wielowymiarowa, każdy podchodzi do niej z własnym bagażem doświadczeń i w różnych kierunkach rozwija. Wprawdzie cykl skupia się na liternictwie, ale zawsze w tych wystawach chodzi o coś więcej, choć oczywiście litery w tym są najważniejsze.
Nie śledzę tu krakowskiego graffiti, skupiając się głównie na street arcie, jednak granice między tymi dwoma rodzajami są nieostre, zarówno jeśli chodzi o sztukę przedstawiającą w ramach graffiti, jak i postgraffiti, którego ciekawe przejawy widać właśnie w naszym mieście. Stąd poniżej kilka przykładów z miejscówek graffiti, które jednak wykraczają poza to, czym jest ta odmiana twórczości w przestrzeni miejskiej.
Na Bożego Ciała 24 w listopadzie slash.97 namalował nową ekspozycję, zastępując poprzednią, która wisiała chyba bez mała rok.
Mateusz Tomyslak wraz z Shrooms, czasem Mikołajem Rejsem i innymi artystami działa w legalnych miejscówkach.
Noude na Ślusarskiej zostawił ciekawy ślad.
Zresztą na Ślusarskiej więcej jest interesujących prac.
A tu drobna rzecz na ścianie szkoły przy Młynówce Królewskiej
Zaś przy Dekerta powstała taka praca:
Osobną lokacją jest NCK, gdzie oprócz klasycznego graffiti powstają dzieła wykraczające poza standardy.
No i Park Grzegórzecki, o którym wspomniałem wyżej, też służy eksperymentom.
Sztuka plakatowania miasta
W podsumowaniu 2018 r. nie wspomniałem, ale przez Kazimierz pod koniec roku przeszedł MerioOne, pozostawiając mnóstwo plakatów z rybami.
Sierpień lub wrzesień to Eskaer w Tytano i na Kazimierzu.
Na pożegnanie roku 2019 zawitał do Krakowa poznański artysta I am Some Art i – podobnie jak to było rok wcześniej z Szymanem – wybrał się z Mikołajem Rejsem na ulice miasta. Pozostało po tej podróży sporo wlepek na Kazimierzu i w Podgórzu.
Aktywnością nie tylko na polu demonstracji wykazała się organizacja Extinction Rebellion, mająca na celu uświadamianie nam zagrożeń płynących z bezmyślnej eksploatacji zasobów naturalnych. Wieszczy zagładę świata ludzi, głosząc ją m.in. poprzez plakaty, klepsydry, a czasem zostawia swój znak na murach.
Szablony i inne drobne formy twórczości
W 2019 r. uaktywniła się Eren Hall. Współpracuje z innymi artystami, jej prace można spotkać jako elementy większych kolaboracji. Na Ślusarskiej jednak zamieściła również samodzielną pracę – anioła.
Ciekawy szablon powstał na Dekerta. Możliwe, że jeszcze w 2018 r., przy okazji działań wokół parku, o który walczą mieszkańcy.
Szablony pojawiają się w najbardziej niespodziewanych miejscach.
Reklama – najbardziej zmienna postać krakowskiego street artu
Symbolem zmienności na ścianach wynajętych pod reklamę muralową niech będzie praca na roku Grzegórzeckiej i Chodkiewicza. Od października raz pojawiało się na niej hasło „Super”, a raz „Hot”, co odnosiło się do gry „Super Hot” („niezależna gra komputerowa z gatunku strzelanek pierwszoosobowych”) jednego z krakowskich start-upów.
W maju przy Kładce Bernatce miała miejsce promocja gry Rage 2. Mural autorstwa Weroniki Kasprzyk namalowało Good Looking Studio. Odsłonięcie muralu było hucznie zapowiadane wśród graczy, miał też pojawić się pod nim wtedy znany influencer, ambasador gry. Pogoda nie dopisała, tym więc tłumaczę, że zamiast ogromnych tłumów widziałem garść zziębniętych nastolatków. Influencer marketing (a nawet obietnica rozdawania gadżetów) przegrał z pogodą.
W lipcu na Rynku pojawił się ciekawy ambient promujący serial Netflixa „Dom z papieru”. Obok głowy Mitoraja dostawiono maskę Salvadora Dalego – atrybut bohaterów serialu. Wybuchła wokół tego afera, gdy okazało się, że za tak prestiżową lokalizację agencja zapłaci miastu 274 zł brutto (ostatecznie za ekspozycję reklamy na Rynku od 19 lipca do 5 sierpnia Netflix miał zapłacić 5 tys. zł).
A w Tytano oczywiście powstał serialowy mural.
Reklamy Palmolive wyśmiano, gdy okazało się, że reklamowane jako oczysczzające powietrze, citylighty okazały się pokryte martwym chrobotkiem reniferowym, chyba nawet jakoś utrwalonym. Po kilku miesiącach jednak marka postawiła na murale, tym razem nie sugerując, że ta masa, z której wykonano drzewo, cokolwiek dobrego robi, za to pisząc na muralu o użyciu farby fotokatalitycznej.
Również w grudniu, ale w Tytano, miała miejsce promocja serialu „Wiedźmin”.
Pojawiały się w ciągu roku również inne reklamy, ale nieszczególnie warte dodatkowego opisu.
Na koniec drobne odkrycie – cały hotel (Apartamenty Akacja) wymalowany w drzewka. Ul. Siemaszki 44. Namalowany przez firmę Wallart w 2018 r.